sobota, 8 lutego 2020

Szczotka do masażu - Stara Mydlarnia

Szczotkę do masażu na mokro i na sucho poleciła mi koleżanka. Na początku byłam bardzo sceptyczna - w końcu to kolejny gadżet w domu, który najprawdopodobniej znajdzie swoje miejsce na półce i zacznie zarastać kurzem a po jakimś czasie ze sporymi wyrzutami sumienia zostanie wyrzucony do śmieci. Dałam się jednak skusić i swój egzemplarz nabyłam w Starej mydlarni. 
Stara mydlarnia to moje zeszłoroczne krakowskie odkrycie. Wpierw jeździłam do Bonarki kupując jedynie świece na prezent (Woodwick lub Yankee candle), później zaczęłam odwiedzać Starą Mydlarnię na  ul. Szewskej. I to właśnie dzięki wizytom na Szewskiej zaczęłam interesować się też ich kosmetykami. Ponieważ Stara Mydlarnia to moja dość świeża miłość kosmetyczna, tych produktów których u nich nabyłam nie było do tej pory dużo, ale do tych których do tej pory używałam / używam zapałałam wielką miłością. 

Na początku jednak szczotka. Nie trzeba jej kupować akurat w Starej mydlarni. Ta sama szczotka, ale z innym logo, sprzedawana jest w różnych sklepach.
Mojej szczotki używam z peelingiem, na mokro. Próbowałam również na sucho, ale nie wzbudziło to mojego entuzjazmu. Szczotki używam prawie codziennie i właściwie nic się z nią nie dzieje. Jedyną rzeczą, na którą trzeba zwracać uwagę, to dokładne wysuszanie jej po użyciu. Latem kładłam ją na parapecie na słońcu (moje mieszkanie jest bardzo wilgotne i latem nic nie chce schnąć). Zimą szczotka codziennie ląduje na kaloryferze (i nie pęka). 

Jeśli nie suszymy szczotki, drewno zaczyna czarnieć i robić się po prostu brzydkie. Podejrzewam, że utrzymując szczotkę ciągle wilgotną, zacznie się nam psuć. 

Po kilku miesiącach używania ciężko mi sobie wyobrazić codzienną pielęgnację bez tej szczotki. Jestem bardzo nieszczęśliwa, gdy zapomnę jej zanieść po wysuszeniu do łazienki i nie mogę użyć biorąc prysznic. 

Wszystkim wahającym się - polecam zakup!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...