sobota, 25 stycznia 2020

COCO Body peeling Kokosowy peeling do ciała - Charmine Rose

Na początku muszę się do czegoś przyznać. Nie lubię kosmetyków kokosowych, o zapachu kokosa, z kokosem. Jedyny wyjątek robię dla kosmetyków, które robię sama i mają w składzie olej kokosowy. 

Ponieważ nie lubię takich kosmetyków, nigdy sama nie kupiłabym peelingu kokosowego. Ten jednak dostałam w prezencie! Na początku podeszłam do niego sceptycznie. Jednak to prezent! Stwierdziłam, że raz się żyje, otworzę i jeśli nie dam rady używać, na pewno znajdzie się ktoś chętny, który z radością przejmie ten peeling. 
I tu nastąpiło, nie da się ukryć, duże i bardzo pozytywne zaskoczenie. Peeling jest cudowny. Oczywiście pachnie kokosem, ale ten zapach jest delikatny i nie czuć go "chemią". W konsystencji przypomina gęste mleczko kokosowe (a raczej kokosową śmietankę unoszącą się na górze kokosowego mleka w puszce). Substancjami ścierającymi są mielone łupiny kokosa (dość spore, wyczuwalne) oraz cukier trzcinowy. 
Peelingu używałam ok 1-2 razy w tygodniu masując przy okazji całe ciało szczotką do masażu na sucho.

Opakowanie jest duże - 200 ml i starcza na długo nawet przy regularnym stosowaniu. 

sobota, 18 stycznia 2020

Lekki żelowy balsam nawilżający MALDIVES - Dr Irena Eris

Lekki żelowy balsam nawilżający MALDIVES dr Ireny Eris kupiłam latem i zużyłam dość szybko. Mimo dużego opakowania, kremu jest w nim mniej niż się wydaje (200 ml). Jest bardzo lekki i wchłania się błyskawicznie. 

Ma piękny morski kolor i cudowny, odprężający zapach. Próbowałam uchwycić na zdjęciu kolor, ale jak widać, nie wyszło zbyt dobrze, gdyż kremu zostało naprawdę niewiele. 

Jak już pisałam, krem zużywa się szybko. Jest bardzo delikatny i bardzo szybko się wchłania. To może być zaleta. Szczególnie dla osób, które nie lubią używać kremów i się po nich "lepić". Dla mnie była to wada, bo o ile początkowo krem spełniał moje oczekiwania i ładnie nawilżał moją suchą skórę, to jak tylko wilgotność powietrza spadła - krem przestał spełniać moje wymagania. Nawilżenie przestało być wystarczające. 

Do tego ten balsam jest drogi. Kosztuje prawie 100 zł. Mam bardzo mieszane uczucia, ponieważ na ile wydaje się wręcz idealny na gorące lato, to cena wydaje mi się jednak nie adekwatna w stosunku do ilości produktu i tempa w którym się go zużywa. To nie jest wydajny balsam, zużywa się go błyskawicznie. Można jednak uzależnić się od tej konsystencji, zapachu i koloru. Pieści zmysły. 

sobota, 11 stycznia 2020

Nocny Krem Zmiękczający Skórę - Mary Kay

Na początku muszę się do czegoś przyznać. Nie posiadałam nigdy tego produktu w jego pełnej wersji. Byłam szczęśliwym posiadaczem małej próbki (11g) i na podstawie tej próbki opieram cały post i całą recenzję. 

Próbka jest na prawdę niewielka, ale starczyła mi na bardzo długo, mimo że nie oszczędzałam tego kremu. Ponieważ jest bardzo gęsta, nie trzeba jej używać dużo na raz, żeby osiągnąć zamierzony efekt. 

Krem świetnie nawilża i natłuszcza skórę. Nie uczula, nie zatyka porów mimo swojej gęstej konsystencji. Jest po prostu świetny. A dodatkowym, jak na mnie olbrzymim atutem, tego kremu - jest jego cudowny zapach!

Krem jest na tyle wszechstronny że prócz skóry twarzy (ja go tak głównie używałam - jako krem na noc) nadaje się też świetnie na wszystkie przesuszone miejsca na skórze jak np na łokcie i stopy czy też ręce. 

Jeśli tylko uda mi się znaleźć jakąś konsultantkę Mary Kay - na pewno kupię ten produkt w pełnej wersji.  

sobota, 4 stycznia 2020

Postanowienie noworoczne

Dziś będzie post nietypowy. Nie będę pisała o wybranym kosmetyku a o postanowieniu noworocznym. Różnie z nimi jest. Bywały całe lata, gdy wiedziałam, że nie ma po co udawać - nawet jeśli sobie to postanowię to nie starczy mi wytrwałości żeby nagle ograniczyć spożycie kalorii o połowię, codziennie chodzić na siłownię lub basen lub przynajmniej raz w tygodniu przeczytać jakąś książkę. 

Z biegiem lat postanowiłam dawać sobie postanowienia z okazji nowego roku (bo to jest na nie dobry czas). Ale te postanowienia miały być możliwe do spełnienia. Motywujące, aczkolwiek pewnie niezbyt ambitne. Ostatnimi latami moim postanowieniem było przynajmniej raz w roku pójść do opery i na balet. Niby nic takiego, ale czas znajdowałam zazwyczaj w grudniu przerażona faktem, że tak szybko minął ten rok a ja nadal czuje się niespełniona kulturalnie.

W tym roku postanowienie noworoczne obudziło się we mnie w drugiej połowie roku 2019 i dojrzewało bardzo powoli. Postanowiłam żyć (bardziej niż do tej pory) w duchu "zero waste". Zacząć naprawdę planować posiłki, ograniczyć wydatki oraz kupować o wiele mniej kosmetyków. 

W listopadzie zmierzyłam się sama ze sobą i z moimi szufladami na kosmetyki. Uświadomiłam sobie, że mam ich naprawdę DUŻO. A raczej zbyt dużo. I wciąż kupuje nowe zachęcona reklamą, złudnym poczuciem że nowy krem czy maseczka zdziałają prawdziwe cuda, albo po prostu chęcią posiadania nowych "cudeniek"!

Na początku wiec postaram się "zejść z magazynu" i opróżnić moje kosmetyczne szuflady; kupować kolejny kosmetyk dopiero gdy stary jest już prawie zużyty. Nie gromadzić na zapas (jakby nagle z dnia na dzień mieli pozamykać wszystkie drogerie w okolicy).

Jeśli się też uda (a będę się starała) zwrócę uwagę, czy kosmetyki które kupuje są testowane na zwierzętach. I kosmetyków firm które testują - nie będę kupować.

Życzę Wam więc w Nowym Roku nowego spojrzenia na życie i na świat który nas otacza, oraz o udaną walkę ze swoimi wadami i złymi przyzwyczajeniami!

Pozdrawiam kosmotycznie i dziękuję że jesteście ze mną i zaglądacie na mojego bloga!

Karola
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...