Nie wytrzymałam długo. Uwielbiam mango. Przy pierwszych zakupach przez internet, kupiłam pomadkę mango. Pięknie, intensywnie żółtą, pachnącą...mango!
No i cóż, pomadka jest super. Niestety muszę przyznać, że rzeczywiście pomadka miodowa jest dla mnie zdecydowanie lepsza. Pomadka z mango nie nawilża tak dobrze, jak ta miodowa. Mango będzie świetnym wyborem gdy nie mamy specjalnych problemów z przesuszającymi się wargami, jednak jeśli wymaga się specjalnej pielęgnacji ust - to pomadka miodowa z pomarańczą będzie zdecydowanie lepszym wyborem.
Niestety jak przy większości kosmetyków z La-Le, plastikowa zakrętka jest najsłabszym ogniwem opakowania. Pęka przy upadku kosmetyku (szkło bez problemu wytrzymuje) - i to jest dla mnie akurat do zaakceptowania. W końcu nie powinno się rzucać kosmetykami! Ale pęka też przy zamykaniu kremu. Moja pomadka straciła swoją zakrętkę dość wcześnie. Nie nadawała się do powtórnego użytku. Miałam przełożyć balsam do innego pudełeczka, ale mój mąż wymyślił bardziej oryginalne rozwiązanie. Zatkał słoiczek korkiem od wina. Wygląda to śmiesznie, ale korek świetnie spełnia swoje zadanie.
Inne opisywane przeze mnie kosmetyki z La-Le:
- Krem do rąk 5 ziół
- Pomadka do ust. Miodowa z pomarańczą
- Hydrolat z malin
- Masło kawowe pod oczy
- Hydrolat z jagód goji
- Pasta do zębów kurkumowo-miętowa
- Hydrolat z ziaren kawy
- Olejek do ciała ze złotym pyłem
- Krem śliwkowo-różany z koenzymem Q10
- Hydrolat z opuncji figowej
- Krem jaśminowy z ekstraktem z jedwabiu
- Krem pod oczy z 23 karatowym złotem i olejem arganowym
- Serum do twarzy i dekoltu z 23 karatowym złotem
- Balsam do ciała smocza krew
- Mydło w piance do twarzy i ciała mango malina
Zapowiada się bardzo OK :)
OdpowiedzUsuń