Na początku muszę się do czegoś przyznać. Nie lubię kosmetyków kokosowych, o zapachu kokosa, z kokosem. Jedyny wyjątek robię dla kosmetyków, które robię sama i mają w składzie olej kokosowy.
Ponieważ nie lubię takich kosmetyków, nigdy sama nie kupiłabym peelingu kokosowego. Ten jednak dostałam w prezencie! Na początku podeszłam do niego sceptycznie. Jednak to prezent! Stwierdziłam, że raz się żyje, otworzę i jeśli nie dam rady używać, na pewno znajdzie się ktoś chętny, który z radością przejmie ten peeling.
I tu nastąpiło, nie da się ukryć, duże i bardzo pozytywne zaskoczenie. Peeling jest cudowny. Oczywiście pachnie kokosem, ale ten zapach jest delikatny i nie czuć go "chemią". W konsystencji przypomina gęste mleczko kokosowe (a raczej kokosową śmietankę unoszącą się na górze kokosowego mleka w puszce). Substancjami ścierającymi są mielone łupiny kokosa (dość spore, wyczuwalne) oraz cukier trzcinowy.
Peelingu używałam ok 1-2 razy w tygodniu masując przy okazji całe ciało szczotką do masażu na sucho.
Opakowanie jest duże - 200 ml i starcza na długo nawet przy regularnym stosowaniu.